Millenium – Srillenium. Ważna jest europejskość!

Rok niniejszy to okazja do świętowania 1000 lecia koronacji Bolesława Chrobrego na króla Polski. Jubileusz 1000 lecia w historii Europy to rzecz rzadka, bo niewiele państw ma tak długą historyczną ciągłość.

Nie ma tak długiej historii państwowości Anglia, nie ma Francja, nie ma Hiszpania, nie ma Rosja, nie mają nawet ci wielbieni przez Polaków Niemcy. W każdym z wyżej wymienionych państw 1000 lat istnienia byłoby fetowane z pełną gamą propagandowych fajerwerków. Zorganizowano by setki eventów, z udziałem światowej sławy gwiazd i polityków. Napisano by dziesiątki książek, odbyło by się setki koncertów. Na dziesiątkach naukowych konferencji mówiono by o historii Polski i jej wkładzie do dziejów Europy. Rozdano by tysiące nagród na licznych konkursach poświęconych temu jubileuszowi. Wszędzie, tylko nie w Polsce.

Kompleks bycia peryferium Europy, państwem niezdolnym do zarządzania sobą, podsycany za niemieckie granty, ma się w Polsce coraz lepiej. Polscy politycy, krzyczący do odwiecznego wroga o opiekę i przywództwo nad Europą i Polską, są dowodem kompletnego upodlenia i skundlenia Polaków.

Ojkofobia okazuje się być naszą narodową cechą. Lata obrzydzania Polakom ich własnej historii, dają efekty. Niszczenie dobrej pamięci o dokonaniach Polski i Polaków bardzo skutecznie rozwinęło w Polakach poczucie licznych win i wymusiło wiarę w gorszość Polski. Kompleks bycia peryferium Europy, państwem niezdolnym do zarządzania sobą, podsycany za niemieckie granty, ma się w Polsce coraz lepiej. Polscy politycy, krzyczący do odwiecznego wroga o opiekę i przywództwo nad Europą i Polską, są dowodem kompletnego upodlenia i skundlenia Polaków. Nie dlatego, że ci politycy kochający Niemców bardziej jak Polaków, mówią to za co im Niemcy płacą, ale dlatego, że Polacy ich wybierają jako swój rząd. Rząd, który jest jawnie niepolski.

Syndrom ojkofobii dotyka także tę część sceny politycznej, która ogłosiła się patriotyczną i tych, którzy tak kochają śpiewać hymn, a polskie barwy noszą w klapach i uwielbiają przemawiać przy akompaniamencie łopotu biało-czerwonych flag. Gęgają, gdaczą, pieją o Polsce, ale jakby nie zauważyli, że właśnie za kilka lat będzie owe 1000 lecie. Wszak organizowanie wielkiej fety z tej okazji to wysiłek organizacyjny rozłożony na lat kilka. Nic zatem nie stało na przeszkodzie, aby o wielkim Jubileuszu pomyśleć trzy, cztery, a nawet pięć lat temu. Nic – z wyjątkiem Polski w sercu.

I tu warto przypomnieć, że za komuny, tak pogardzanej przez propagandzistów tej rzekomo patriotycznej części sceny politycznej, zorganizowano z wielkim propagandowym szumem 1000 państwa polskiego w latach 60 XX wieku. Przez lata prowadzono archeologiczne wykopaliska, aby ten jubileusz poprzeć dowodami naukowym. Z tej okazji zbudowano 1000 szkół na tysiąclecie, z których większość nadal służy dzieciom. Był z tej okazji nawet film „Krzyżacy” najbardziej kasowy w historii polskiej kinematografii. Tak, tak, ta obrzydliwa komuna, była bardziej patriotyczna jak rządy wolnej o komuny Polski. Niezależnie od tego kto nią rządzi po 1989 roku.

Zaniechanie propagandowej możliwości pokazania Europie naszej wspaniałej tradycji, nie jest rzecz jasna przypadkowe. To dobrze zaplanowane przez europejskie elity zaniechanie. Plan zrealizowany przy wydatnej pomocy polskich ojkofobicznych elit. Naukowych, kulturalnych wreszcie politycznych. Bo zgodnie z planem Brukseli, w nowym porządku mamy być raczej Europejczykami, a nie broń Boże Polakami.

Posłuchaj felietonu w wersji audio

Subskrybuj w swoim ulubionym odtwarzaczu podcastów, aby nie przegapić kolejnych felietonów!

Uwaga: powyższa laudacja wyraża osobistą opinię autora i nie musi odzwierciedlać stanowiska redakcji PRAWY PROSTY EU. Jeśli uważasz, że poruszone kwestie są ważne, inspirujące lub ciekawe, podziel się tym materiałem i udostępnij go!
Exit mobile version