Zmarła Barbara Skrzypek, która współpracowała z Jarosławem Kaczyńskim od prawie czterech dekad i z którym rozmawiała nie raz. Miała się zestresować rozmową z Kaczyńskim bardziej, niż ze spotkaniem z oszalałą z nienawiści Ewą Wrzosek, udającą niezależną prokuraturę. Dużo wątpliwości, ale prokuratura może je wszystkie przeciąć jednym ruchem. Zamykając nas? Nie. Publikując nagranie z przesłuchania.
Fałszywe tezy Silnych Razem
To, że to rozmowa z Jarosławem Kaczyńskim doprowadziła do śmierci Barbary Skrzypek, to bardzo „mocna teza”, przy czym teza kompletnych idiotów, którzy zasiewają wątpliwości jak po katastrofie smoleńskiej, kiedy już w pierwszych godzinach opowiadano o czterech próbach lądowania rządowego Tupolewa. Nieważne, że to były brednie i nie znalazły potem żadnego potwierdzenia. Ważne że siały wątpliwości i ferment zaburzające trzeźwy osąd.
Kulturalna prokuratura Bodnara i Giertycha…
Prokuratura wypluła z siebie w nocy z soboty na niedzielę oświadczenie, że „przesłuchanie przebiegało w kulturalnej atmosferze”. Dokładnie wyglądało to tak, że trzy osoby siedziały naprzeciw jednej, nie mającej wiedzy prawnej, Barbary Skrzypek. W tym samym oświadczeniu prokuratura przyznała, że pełnomocnikowi Skrzypek odmówiono prawa udziału w przesłuchaniu. Zaś jeszcze przed przesłuchaniem stworzono atmosferę nagonki, na co są dowody w postaci wpisów z sieci ważnych polityków, a nawet niestety, przedstawicieli tzw. wymiaru sprawiedliwości.
W związku z poruszającą informacją o śmierci Barbary Skrzypek, która została przesłuchana w charakterze świadka w środę 12 marca 2025 r. w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie w związku z postępowaniem dot. tzw. sprawy „dwóch wież”, uprzejmie informujemy, że przesłuchanie trwało…
— Prokuratura Okręgowa w Warszawie (@Prok_Okreg_Wawa) March 15, 2025
Co gorsza – zeznania zmarłej kobiety zostają już po jej śmierci opublikowane w „Gazecie Wyborczej”, co samo w sobie jest przestępstwem, bowiem materiały ze śledztwa mają klauzulę tajności, a za ich rozpowszechnianie grożą nawet 2 lata więzienia. Nikt oczywiście redaktora Wojciecha Czuchnowskiego za ujawnienie tajemnicy śledztwa ścigać nie będzie, bo „potwierdził swoje ustalenia w trzech źródłach”, czyli dokładnie tylu, ilu było obecnych przy przesłuchaniu zmarłej kobiety.
Słowik, czyli „łabędzi śpiew” czwartej władzy
Jak przekonują niektórzy dziennikarze, np. Patryk Słowik w „WP”, do redaktora „Wojtka” (jak pisze o Czuchnowskim) pretensji mieć nie można, bowiem dziennikarze zawsze takie rzeczy będą publikować, a winnych „wycieku” (nie pierwszego zresztą) należy szukać w prokuraturze. No to powodzenia! Sprawą szukania zajmie się z pewnością niezłomna Ewa Wrzosek.
Patryk Słowik nie zauważa jednak w swej powierzchownej wizji dziennikarstwa rzeczy fundamentalnej. Dziennikarz, który choć raz publikuje nielegalnie pozyskane materiały ze śledztwa, zakłada sobie na szyję przysłowiową pętlę. Doskonale wie, że od teraz jest pod pręgierzem odpowiedzialności karnej za rozpowszechnianie materiałów, którą ktoś może chcieć w dogodnym dla siebie momencie wyegzekwować. A skoro są na takiego dziennikarza całkiem oficjalne haki, to i można dalej swobodnie go wykorzystywać do kolportowania niekoniecznie pewnych i rzetelnych informacji. Kuriozalne stwierdzenie Patryka Słowika to zatem wprost recepta nie na media jako „czwartą władzę”, tylko na media, jako przedłużenie jednej z władz. I zauważmy, że wcale nie mówimy o mediach publicznych, tylko prywatnych.
dziennikarstwo które Pan lansuje nie jest żadną czwartą władzą. Jest po prostu przedłużeniem którejś. Dziennikarz który raz publikuje materiały ze śledztwa, wikła się na lata, bo doskonale wie, że jest pod pręgierzem odpowiedzialności. Proszę zatem już nie bzdurzyć
— Marek Poniedziałek (@m_poniedzialek) March 16, 2025
Kontekst tylko wewnętrzny, czy międzynarodowy?
Niewielu jest w Polsce komentatorów, którzy potrafią na nasze wewnętrzne sprawy patrzeć z perspektywy szerszej i międzynarodowej. To, co my widzimy jako sprawy krajowe. może być i jest jednak wykorzystywane na arenie międzynarodowej przeciwko Polsce. Miłosz Lodowski, specjalista ds. komunikacji i wizerunku oraz komentator polityczny, zwraca uwagę, że niejasności wokół śmierci Barbary Skrzypek oraz cień, jakim kładzie się ona na prokuraturę Adama Bodnara, mogą być wykorzystane przeciwko Polsce w trudnych obecnych czasach zawirowań politycznych i kształtowania się nowego układu sił na świecie.
Bardzo łatwo jest, za sprawą działań Adama Bodnara, Donalda Tuska, Romana Giertycha czy „prawniczej justytucji” pokazywać Polskę jako kraj niepewny, niestabilny i taki, który wymaga swoistej kurateli ze strony silniejszych sąsiadów o bardziej ugruntowanej demokracji. Mi osobiście przypomina to bardzo sytuację przedrozbiorową.
Nie wnioskuję tego jednak tylko z opisywanej sprawy śmierci Barbary Skrzypek, ale z całego ciągu fatalnych decyzji rządu Donalda Tuska na przestrzeni ostatnich 15 miesięcy. Wojna polsko-polska może, patrząc z tej perspektywy, zemścić się na naszym kraju w sposób bardzo okrutny.
Warto posłuchać rozmowy z Miłoszem Lodowskim w Radiu „Wnet” – radia do zostania patronem którego wszystkich zachęcam.
Wiele pytań, ale prokuratura ma jeden atut
Czy Barbara Skrzypek zmarła wskutek przeprowadzonego przesłuchania? Czy istnieje inny niż bliski czasowy związek między tymi zdarzeniami? Tego oczywiście nie wiemy. To co jest pewne, to fakt, że dwa dni po przesłuchaniu przez pałającą nienawiścią do Prawa i Sprawiedliwości Ewę Wrzosek, zmarła kobieta, która od 35 lat była jednym z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. To co jest także pewne, to fakt, że została przy przesłuchaniu pozbawiona prawa do udziału swojego pełnomocnika. Pewne jest to, że „Gazeta Wyborcza” opublikowała niezgodnie z prawem jej zeznania z prokuratury już po jej śmierci.
W tej sprawie nie musimy być jednak skazani na domysły, prokuratura ma bowiem w ręku jeden koronny dowód.
Skoro, jak twierdzi rzecznik prokuratury, przesłuchanie „było kulturalne” i przeprowadzone zgodnie ze sztuką, wystarczy ujawnić nagranie wideo z jego przebiegu, nawet anonimizując wszelkie wrażliwe dane.
Zeznania pani Barbary Skrzypek i tak ma już „Gazeta Wyborcza”, a film jest zapewne ostatnim zapisem zmarłej Barbary Skrzypek. Z dużym prawdopodobieństwem, ofiary reżimu 13 grudnia.