KE zrzuca z agendy plan uniezależnienia od rosyjskich surowców

"Oficjalnie antyrosyjscy, a pod stołem interesy" – europoseł Beata Szydło krytykuje Komisję Europejską, która miała 26 marca ogłosić szczegółowy plan dalszego uniezależniania Unii Europejskiej od rosyjskich surowców. Tymczasem, temat zniknął z agendy bez wyznaczenia nowego terminu. Brak oficjalnych wyjaśnień KE rodzi pytania – czy to chwilowe opóźnienie, a może realizacja agendy korzystnej dla Niemiec?

KE zrzuca z agendy plan uniezależnienia od rosyjskich surowców

Fot. Kremlin.ru, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=17281739

W 2022 roku KE zaprezentowała „ambitny plan” REPowerEU, który zakładał, że wdrożony zostanie plan uniezależnienia od rosyjskich surowców, który przyniesie Europie pełną niezależność już w 2027 roku. W komunikacie podkreślano:

„Musimy jak najszybciej zmniejszyć naszą zależność od rosyjskich paliw kopalnych. Możemy to zrobić poprzez dywersyfikację dostaw, zwiększenie efektywności energetycznej i przyspieszenie przejścia na czystą energię.”

Jednak mamy już 2025 rok, a owych ambitnych konkretów wciąż brakuje. Choć w ciągu ostatnich trzech lat UE znacząco ograniczyła import surowców z Rosji (np. udział rosyjskiego gazu w unijnym rynku spadł z 45% w 2021 do ok. 15% w 2023 r.), to pełna niezależność nadal pozostaje odległa. Co więcej, w 2024 roku UE miała wydać na rosyjskie węglowodory 22 miliardy euro – więcej niż na pomoc finansową dla Ukrainy. Teraz jednak, zamiast ogłaszania kolejnych kroków, KE usuwa temat uniezależnienia od Rosji ze swojej agendy. Czy to znak, że 2027 rok jest nierealnym celem? A może grają tu rolę ważniejsze intresy?

Czy OZE mogą zastąpić rosyjskie surowce?

Jednym z głównych założeń REPowerEU była intensyfikacja inwestycji w odnawialne źródła energii (OZE), które miałyby zastąpić rosyjskie węglowodory. W praktyce jednak transformacja energetyczna napotyka liczne bariery.

Energetyka wiatrowa i słoneczna, które mają być fundamentem przyszłego systemu, są niestabilne – ich wydajność zależy od warunków pogodowych. Bez odpowiednich – i odpowiednio drogich – magazynów energii i stabilnych źródeł rezerwowych, OZE nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa energetycznego Europy. W 2023 roku problemy z niestabilnością odnawialnych źródeł wymusiły zwiększone wykorzystanie elektrowni gazowych i węglowych w Niemczech oraz Francji, co pokazuje, że same OZE nie wystarczą do utrzymania stabilności sieci.

Odejście od gazu i węgla oznacza konieczność zwiększenia roli źródeł konwencjonalnych – a to prowadzi do paradoksu, w którym UE zamiast importować surowce z Rosji, uzależnia się od dostaw LNG ze Stanów Zjednoczonych i Kataru, co podnosi koszty i komplikuje sytuację geopolityczną.

Czy Niemcy hamują proces?

Spekuluje się, że za decyzją o wstrzymaniu prac KE może stać Berlin, który pomimo wcześniejszego zmniejszenia zależności od rosyjskiego gazu i ropy, nie wyklucza powrotu do współpracy energetycznej z Rosją. Premier Brandenburgii Dietmar Woidke otwarcie sugeruje, że Niemcy powinny ponownie przeanalizować skutki sankcji wobec Rosji:

„Zadaniem niemieckiego rządu powinno być zbadanie, czy sankcje nałożone na Rosję nie szkodzą Niemcom bardziej niż Rosji.”

Woidke w przeszłości podkreślał znaczenie Nord Stream 2 dla bezpieczeństwa energetycznego Niemiec i Europy. W 2020 roku, w reakcji na otrucie Aleksieja Nawalnego i apele o wstrzymanie projektu, powiedział w wywiadzie dla „Handelsblatt”:

„Zdecydowanie potępiam to, co dzieje się w Rosji. Ale jednocześnie nie możemy odciąć gałęzi, na której siedzimy.”

Argumentował, że gazociąg jest istotny dla zapewnienia stabilnych dostaw gazu, zwłaszcza w kontekście przyszłego zapotrzebowania na energię elektryczną i ciepło. Wątpliwości co do LNG z USA jako alternatywy uzasadniał względami klimatycznymi i ekologicznymi. Woidke unikał wówczas wiązania projektu z sankcjami wobec Rosji, stawiając na pragmatyzm gospodarczy.

Po rozpoczęciu wojny na Ukrainie w lutym 2022 roku i wstrzymaniu Nord Stream 2 przez Niemcy (decyzja kanclerza Olafa Scholza z lutego 2022), Woidke nie był już tak aktywny w obronie Nord Stream. Skupił się na lokalnych problemach Brandenburgii, takich jak zaopatrzenie rafinerii PCK w Schwedt, które wcześniej korzystało z rosyjskiej ropy. Ostatnio jednak znów się uaktywnił w temacie Nord Stream. W rozmowie z rbb24 powiedział:

„Cieszyłbym się, gdybyśmy po zakończeniu wojny na Ukrainie mogli wrócić do normalnych stosunków gospodarczych z Rosją.”

Podkreślił, że decyzja o sankcjach, w tym dotyczących dostaw surowców, leży na poziomie federalnym i unijnym, a nie landowym. Nie wspomniał bezpośrednio o Nord Stream, ale jego wypowiedź sugeruje otwartość na przyszłą współpracę energetyczną z Rosją po ustaniu wojny na Ukrainie – co implicite obejmuje także gazociągi.

Warto dodać, że całkowicie odmienne stanowisko w sprawie powrotu do współpracy energetycznej wyraził prezydent Andrzej Duda. W wywiadzie dla CNBC stanowczo sprzeciwił się ponownemu uruchomieniu gazociągu Nord Stream 2, podkreślając jego rolę w dominacji energetycznej Rosji w Europie. Zaznaczył, że Europa powinna dążyć do dywersyfikacji dostaw gazu, aby ograniczyć wpływy Rosji na rynku energetycznym.

„Obydwa gazociągi Nord Stream stanowią potężne źródło dochodów dla Rosji i są olbrzymią bronią w jej rękach, ponieważ prowadzą do dominacji energetycznej na europejskim rynku.”

„Interesy pod stołem” a potem „as usual”?

Beata Szydło ostro skomentowała działania unijnych elit, wskazując na ich hipokryzję:

„Oficjalne deklaracje i wpisy na X, jakim to się jest antyrosyjskim, a pod stołem robi się interesy z Rosją – pomimo ponad 3 lat wojny na Ukrainie.”

Fasadowa polska prezydencja – brak reakcji na bezczynność KE

Polska, obejmując prezydencję w Radzie UE 1 stycznia 2025 roku, mogła wykorzystać ten czas do wywierania presji na KE w takich kwestiach jak plan uniezależnienia od rosyjskich surowców. Zamiast tego – cisza. Nie pojawiły się żadne oficjalne komunikaty polskiego rządu czy przedstawicieli prezydencji w tej sprawie, co sugeruje brak realnych działań lub prowadzenie ich jedynie za kulisami, ale bez żadnej faktycznej sprawczości Polski na forach decyzyjnych UE.

Rodzi to pytania o faktyczną rolę Polski w unijnym procesie decyzyjnym. Prezydencja miała być szansą na nadanie tonu unijnej polityce energetycznej a tym samym polityce bezpieczeństwa, jednak na razie jest ona jedynie prezydencją fasadową – bez realnego wpływu na kluczowe decyzje KE.

Polska niezależna od rosyjskich węglowodorów, UE wciąż zwleka

Podczas gdy Polska uniezależniła się od rosyjskich surowców dzięki inwestycjom w Baltic Pipe i terminal LNG w Świnoujściu, inne kraje – jak Węgry, Słowacja czy Austria – wciąż importują rosyjski gaz, często tłumacząc to brakiem alternatywnej infrastruktury. Niemcy swoją rafinerię w Schwedt, w której większość udziałów (54%) wciąż należy do rosyjskiego Rosnieftu, choć od 2022 roku rafineria jest pod zarządem powierniczym niemieckiego rządu, wciąż zasilają ropą kazachską, co do której pochodzenia istnieją bardzo poważne wątpliwości.

 

Fot. Kremlin.ru, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=17281739
Exit mobile version