Anita Kucharska-Dziedzic – epilog jednak ocenzurowany…

W Radiu Zachód 30 listopada 2023 roku rozpoczęła się kontrola poselska zainicjowana przez posłankę Lewicy Anitę Kucharską-Dziedzic. W działaniach kontrolnych uczestniczyli także posłanka Katarzyna Osos oraz senator Wadim Tyszkiewicz. Celem kontroli miało być wykazanie domniemanych nieprawidłowości dotyczących wynagrodzeń, przestrzegania praw pracowniczych oraz organizacji pracy w rozgłośni. Wyniki kontroli jednak przepadły i nie mogą się odnaleźć już od 13 miesięcy. Co mogło pójść posłance nie tak?

Anita Kucharska-Dziedzic - epilog jednak ocenzurowany...

Fot. Adrian Grycuk - Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=123905485

W wypowiedzi telefonicznej udzielonej Grażynie Walkowiak, która została wyemitowana 11 stycznia 2024 roku (transkrypcja całości poniżej), Anita Kucharska-Dziedzic przedstawiła poważne zarzuty wobec kierownictwa radia, części pracujących w nim dziennikarzy, w tym wobec redakcji nowych mediów prowadzonej przeze mnie od października 2018 roku.

Zarzuty postawione publicznie, mówiąc o nich w aurze odkrytego właśnie skandalu, dotyczyły rzekomych nierówności płacowych, wypłat wysokich premii dla wybranych dziennikarzy oraz przypadków mobbingu i dyskryminacji, które miały mieć miejsce w Radiu Zachód w latach 2016-2023.

Posłanka insynuowała dwukrotnie, że redakcja nowych mediów, którą posiada już od dawna każdy nadawca radiowy i telewizyjny w Polsce, działała poza oficjalnymi strukturami Radia Zachód, a w jej obrębie miało dochodzić do licznych nieprawidłowości i nadużyć finansowych, równych wręcz praniu brudnych pieniędzy.

Kontrola i po kontroli. Raport ocenzurowano?

Kucharska-Dziedzic zapowiedziała, że pełne wyniki kontroli i potwierdzenie jej słów zostaną ujawnione w połowie stycznia 2024 roku. Do dziś jednak, mimo upływu ponad roku, żaden raport z tych działań nie został opinii publicznej przedstawiony. Rodzi to poważne wątpliwości co do rzetelności i prawdomówności posłanki Lewicy.

W wywiadzie posłanka deklarowała bowiem:

„Wszystkie działania, które prowadzą politycy, posłowie muszą być do wglądu.”

Mimo tej zapowiedzi, wyniki kontroli nadal nie zostały ujawnione, choć z informacji uzyskanych od pracowników Radia Zachód wynika, że kontrola dokumentów zakończyła się już w kwietniu 2024 roku.

Brak publikacji raportu nasuwa pytania o to, czy owa medialna kontrola nie przyniosła spodziewanych wyników, czy też może zapotrzebowanie polityczne na dyskredytowanie „przeciwników politycznych” już ustało.

Jak grochem o ścianę

W związku z tym ponawiam swój apel do Anity Kucharskiej-Dziedzic o ujawnienie ustaleń kontroli oraz dowodów potwierdzających stawiane pracownikom radia zarzuty. Wprawdzie nie użyte zostało w wypowiedzi niczyje nazwisko (zapewne z procesowej ostrożności, bo wszak immunitety czasem wygasają), ale padła nazwa np. mojej redakcji, a wiele innych osób zostało wymienionych ze swej funkcji, w związku z tym mam prawo takie oczekiwanie podnosić:

W szczególności żądam odpowiedzi na pytania dotyczące:

Zarówno stygmatyzowane byłe kierownictwo, wyrzuceni z radia dziennikarze a szczególnie społeczność województwa lubuskiego ma prawo poznać wyniki tej medialnie nagłośnionej kontroli oraz dowody, które zostały zapowiedziane przez Panią ponad już 13 miesięcy temu.


Anita Kucharska-Dziedzic w rozmowie z dn. 11 stycznia 2024 r.

Zapis audio dostępny w tej audycji.

Grażyna Walkowiak: 30 listopada 2023 roku w Radiu Zachód rozpoczęła się kontrola poselska. Anita Kucharska-Dziedzic zaprosiła do tej kontroli posłankę Katarzynę Osos i senatora Wadima Tyszkiewicza. Na jakim etapie jest ta kontrola? Dzisiaj zadzwoniłam do Anity Kucharskiej-Dziedzic, posłanki Lewicy.

Anita Kucharska-Dziedzic: Ona nadal trwa, ponieważ myśmy jeszcze nie dostali wszystkich dokumentów. My przede wszystkim możemy sprawdzać niewłaściwe traktowanie pracowników i niewłaściwe porządki w radiu w aspekcie finansowym i organizacyjnym. Przykład kwestie, która była także w Radiu Zachód, to są na przykład kwestie nagród.

Przyznaje je tym, którzy są mu najbliżsi, którzy są wobec niego absolutnie lojalni, którzy realizują jego polecenia. Kwestia płac chociażby. Mamy regulamin płac on jest zatwierdzany przez zarząd. No i co zrobimy jak jest regulamin legalnie przyjęty, zgodnie z procedurami, ale w tym regulaminie są pewne aberracje, bo nagle się okazuje że za taki sam wkład pracy można dostać wynagrodzenie które jest w widełkach.

Czyli powiedzmy przykładowo za reportaż można dostać 200 złotych a można dostać kilkadziesiąt tysięcy więc to są…

Grażyna Walkowiak: U nas były takie przypadki pani poseł, pytam o dokumenty.

Anita Kucharska-Dziedzic: Ja jeszcze nie powiem o tych kilkudziesięciu tysiącach, nie powiem kto, natomiast mogę państwu powiedzieć, że się tworzyło takie, powiedzmy, drugie ścieżki płacowe, czyli na przykład powoływało się w ramach struktury organizacyjnej nową strukturę organizacyjną [redakcję nowych mediów – red.], która właściwie nie robiła nic absolutnie nowego ale można było kogoś dodatkowo wynagrodzić.

I media publiczne w ogóle stały się takim Eldorado To nie tylko kwestia Radia Zachód, ale to jest w ogóle kwestia mediów publicznych w całym kraju. Gwiazdy, które były, wiadomo, gwiazdami nazywanymi reżimowymi gwiazdami tych mediów publicznych, one miały swój etat plus umowę kontraktową B2B w mediach publicznych, plus dorabiały sobie za, nie wiem, 5 minut wejścia na antenę albo więcej z mediów warszawskich do mediów regionalnych i za to zostawali dodatkowe wynagrodzenia.

Grażyna Walkowiak: Czyli rozgłośnie radia publicznego, zresztą nasza też, była takim bankomatem dla niektórych dziennikarzy chociażby Telewizji Polskiej.

Anita Kucharska-Dziedzic: Tak dokładnie tak było.

Byliście państwo bankomatem, tak jak były bankomatem inne media publiczne. Myśmy mieli do czynienia z sytuacjami, w których na przykład ktoś robił wywiad z politykiem w mediach publicznych, po czym ten wywiad był kopiowany, spisywany, kopiuj wklej i był drukowany na przykład w „mediach obajtkowych”. Wprawdzie „mediów obajtkowych” nie możemy kontrolować, ale dam sobie, że tak powiem członki poucinać, że panowie, którzy robili tego typu konstrukcje organizacyjne, dostawali dodatkowe wynagrodzenie za taki wywiad, który był kopiuj-wklej z wywiadu udzielonego w mediach publicznych. Za to, że on się potem pojawił w „mediach obajtkowych”.

Grażyna Walkowiak: Media obajtkowe, czyli media orlenowskie.

Anita Kucharska-Dziedzic: Tak, na przykład u nas tutaj „Gazeta Lubuska”. Więc też proszę zwrócić uwagę. Pewne osoby, które nazywamy dziennikarzami – o to chyba jest dobre określenie -pewne osoby, które nazywamy dziennikarzami, były jednocześnie zatrudnione w mediach publicznych na etatach, na dodatkowych kontraktach i jeszcze były zatrudnione w mediach orlenowskich. No więc to było Eldorado.

Grażyna Walkowiak: Także w naszym Radiu Zachód, a niektórzy dziennikarze pracowali za miskę ryżu.

Anita Kucharska-Dziedzic: Tak, rzeczywiście te różnice w wynagradzaniu, różnice płacowe…

Grażyna Walkowiak: To widać w tej państwa kontroli?

Anita Kucharska-Dziedzic: Tak, bardzo mocno to widać i dlatego prosiliśmy o dane cząstkowe. To po prostu widać, że kiedy jednym ledwie skapywało, to innym lało się szerokim strumieniem.

Grażyna Walkowiak: Czy podczas tej kontroli spotkaliście się państwo z podwójnymi umowami cywilno-prawnymi dla niektórych dziennikarzy?

Anita Kucharska-Dziedzic: Tak. Państwo mieli w Radiu Zachód dodatkową redakcję. To była tak zwana redakcja nowych mediów. No i tam państwo mieli dodatkowe umowy. Nie będziemy pewnych, rzeczy po prostu ukrywać.

Grażyna Walkowiak: To znaczy umowa o pracę w Radiu Zachód i jeszcze dodatkowe umowy? Co pani mówi?!

Anita Kucharska-Dziedzic: Tak. Też mnie pewne rzeczy zaskakiwały. W ogóle też ten system dodatkowego premiowania, system nagród no to były rzeczy, które po prostu też jak myślę w Państwa zawodzie i w Państwa miejscu pracy powodowały, że ludzie patrzyli na siebie wilkiem, skłócali się wewnętrznie no bo było widać, że osoby, które są, że tak powiem, przy uchu prezesa mają naprawdę zupełnie inne warunki, warunki finansowe, żyją sobie naprawdę bardzo wygodnie pracując w tych mediach publicznych.

No i nagle się okazuje że u państwa mamy kilka związków zawodowych, związki zawodowe, które reprezentują pracowników i związki zawodowe, które reprezentują zarząd [Związek Zawodowy „Nasze Radio” – przyp. red.].

I ta buta, w momencie kiedy dotyka posłankę, to może ona jest czymś, co możemy relatywizować, racjonalizować. Natomiast kiedy ona dotyka szeregowych pracowników i pracownice radia, kiedy się na każdym kroku im pokazuje jak mało znaczą, kiedy się im nie daje miejsca do pracy, kiedy się im nawet nie daje tabliczek na drzwi, nie daje się im…

Grażyna Walkowiak: Z nazwiskami tabliczek.

Anita Kucharska-Dziedzic: Tak z nazwiskami tak.

Grażyna Walkowiak: A innym się daje.

Anita Kucharska-Dziedzic: Tak, to się pokazuje jak ci ludzie mało znaczą, jak oni są nikim, jak ich można zdmuchnąć z tych świeczników momentalnie. No i w efekcie ci ludzie albo odchodzili, albo prowadzili walkę z wiatrakami przez, myślę, całe osiem lat.

Grażyna Walkowiak: Z tej kontroli poselskiej, którą państwo przeprowadzacie na ten czas, pani poseł jednym zdaniem, co wynika z tej kontroli?

Anita Kucharska-Dziedzic: To, że była nierówność płacowa. To, że była dyskryminacja pracownicza – to było oczywiste. I także było oczywiste dla pracowników, którzy szukali dla siebie pomocy. Dzisiaj niektórzy politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy na przykład byli w Radzie Radia Zachód, przyznają, że mieli tam jakieś pojedyncze sygnały.

Grażyna Walkowiak: Radzie programowej Radia Zachód

Anita Kucharska-Dziedzic: Radzie programowej, przepraszam. Mieli pojedyncze sygnały, że się źle dzieje. Więc jeżeli oni przyznają, że były pojedyncze sygnały, to ja mogę powiedzieć tak: do prawniczek Stowarzyszenia BABA przychodziło sporo dziennikarek i dziennikarzy, przez tych ostatnich 8 lat i mówiło: „doświadczamy mobbingu”.

Problem był z udowodnieniem tego, ponieważ politycy PiS, także w mediach narodowych stworzyli system, któremu odpowiada chyba taka definicja pochodząca z cytatu medialnego: „Nie mamy pańskiego płaszcza I co nam pan zrobi?” Po prostu stworzono system, który legalizował działania, które były absolutnie niedopuszczalne wcześniej i myślę, że teraz będą też absolutnie niedopuszczalne.

Państwo mieli naprawdę bardzo trudno. Wiele osób pożegnało się z zawodem, część osób zostało i prowadziło tą walkę z wiatrakami doświadczając naprawdę strasznego traktowania.

Grażyna Walkowiak: Proszę mi powiedzieć, kiedy będziemy mieć protokół w całości i czy on będzie do wglądu?

Anita Kucharska-Dziedzic: Tak on będzie oczywiście do wglądu. Wszystkie działania, które prowadzą politycy, posłowie muszą być do wglądu.

Mam nadzieję że my się z tym uporamy do połowy stycznia [2024 roku – red]. Natomiast będę chciała rzeczywiście pokazać jak się niektóre cwaniaki urządziły w mediach publicznych w Zielonej Górze i w województwie lubuskim.

Grażyna Walkowiak: Anita Kucharska-Dziedzic posłanka Lewicy. Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę.

Anita Kucharska-Dziedzic: Wszystkiego dobrego Państwu życzę.


Kiedy wyniki kontroli, kiedy dowody?

Jeśli pojawi się merytoryczna odpowiedź – bo publicystyka już w wydaniu Pani poseł była zaprezentowana obszernie – zostanie przeze mnie tu zamieszczona. Rozumiem, że Warszawa, że wielki świat, że komisje, ale proszę nie uciekać od przeszłości i swoich słów. Nie wypada.

 

Fot. Adrian Grycuk – Praca własna, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=123905485
Exit mobile version