Afera z „Collegium Tumanum” rozgrzewa publikę. Publika jak powszechnie wiadomo nie dysponuje w nadmiarze inteligencją. Dysponuje natomiast nadmiarem emocji i to nie całkiem zdrowych. Szuka zatem rekompensaty dla swoich kompleksów i wiesza psy na studentach owej sławnej Alma Mater. Zupełnie nie docenia trudu ambicji zdobywania minimalnym wysiłkiem niezwykle ważnych literek przed nazwiskiem.
Publika ma swoje powody nielubienia ludzi czytających więcej jak jedną książkę rocznie. Lud wyborczy ceni sobie nieuctwo, czego daje powszechny wyraz podczas delegowania swoich wybrańców do polityki. Lud wyborczy bowiem wierzy, że jak w sejmie będą głupsi od niego, to życie będzie piękniejsze.
W sprawie Collegium Humanum, nie chodzi o tam studiujących, mających w końcu jakąś wyższą ambicję, ale o kadrę profesorską w tej sławnej uczelni. Kadrę zupełnie pozbawioną najwyraźniej wszelkiej akademickiej ambicji.
Ale nie chodzi o lud wyborczy i i wybrańców ludu wyborczego. To rzecz jasna durnie i nie ma się co specjalnie nad tym rozwodzić. Rozmaici nitrasi, gawłowscy, jachiry i śmiszki siedzą w sejmie na miejscach Witosów, Ratajów, Daszyńskich, Dmowskich i to ludowi wyborczemu wystarcza do szczęścia. Poświęcają się przecież dla ojczyzny, chodząc na wybory i podejmują wysiłek intelektualny, aby skreślić pierwszego na liście ulubionej partii.
W sprawie Collegium Humanum, nie chodzi o tam studiujących, mających w końcu jakaś wyższą ambicję, ale o kadrę profesorską w tej sławnej uczelni. Kadrę zupełnie pozbawioną najwyraźniej wszelkiej akademickiej ambicji. Zapewne sami uważają się oni za wyższą kategorię, lepszą kastę, rodzaj elity intelektualnej, naszego biednego kraju. Biednego bo zapełnionymi głupimi inteligentami, którym skorumpowana akademicka kasta przyznała certyfikaty na rozum. Jednym słowem patoelita multiplikująca patoelitę. Tworząca miliony durniów z naukowymi tytułami, którym osobnicy z profesorskimi tytułami dali papiery na bycie wykształconymi szkodnikami.
Dalsza część felietonu pod polecanym artykulem.
„Hydroseksualne” wybryki doktor z Krakowa. Państwo topi pieniądze w „aktywizm przyjemności”, a polska nauka na dnie
I tak oto, surfując po bezkresach socjalnych mediów - jarmarku idei, z których większość jest już dawno po dacie ważności,...
Ale przecież ci profesorowie w Collegium Humanum, mają swoje macierzyste uczelnie. I w nich także kształcą studentów w podobnym trybie. Dużo i byle jak. Bo obyczaj bylejakości niczym trąd toczy polskie uniwersytety, co potwierdzają liczni durnie z profesorskimi tytułami popisujący się w telewizjach swoim brakiem wiedzy i rozumu. I nie chodzi tu o uczelnie z Siedlec, albo z Pułtuska, przepraszam jeśli kogoś nie doceniłem, ale sławne uniwersytety z Warszawy i Krakowa mające wieloletnie tradycje a przy tym kompletny brak ambicji, aby w światowych rankingach szkół wyższych awansować z 3 choćby do 2 setki. Zadufani w sobie koryfeusze ignorancji i nieuctwa. Jak pawie szczycący się tytułami, za którymi nie stoi naukowa głębia. Produkujący masowo nieuków, którzy po ukończeniu wyższych studiów masowo zasilają kadry w magazynach, supermarketach i innych nadzwyczaj innowacyjnych obszarach gospodarczych.
Tym którzy poczuli się obrażeni polecam, aby nauczyli się myśleć samodzielnie, bo tego w Polsce raczej żadna wyższa uczenia nie uczy, a także poczytania o osiągnięciach naukowych Chin i o tamtejszym systemie edukacji.
Posłuchaj tego felietonu:
Więcej felietonów z cyklu „Zakazane felietony” znajdziesz na naszej stronie www albo na YouTube.