Wojny są skutkiem konfliktów gospodarek, choć ignorantom wydaje się, że wojna to gra, za którą stoją indywidualne decyzje. I jeśli nawet wojnę inicjuje czyjaś konkretna ambicja i jeśli nawet kolejny geniusz wojny odnosi początkowe sukcesy, to o wygranej lub przegranej decyduje zawsze gospodarka. Bowiem to ona i wyłącznie ona jest sprężyną uruchamiającą czołgi, bomby, rakiety, masowe zabijanie się.
Wojna na Ukrainie zatem to nie tyle zmagania militarne, co zmagania gospodarcze. Z jednej strony Rosja, a z drugiej Ukraina. Rosja rzekoma potęga wojskowa jakoś nie może pokonać wielokrotnie słabszej Ukrainy. Po dwóch latach zmagań widać wyraźnie, że Rosja i jej sojusznicy nie mają dosyć energii gospodarczej, aby pokonać Ukrainę. Nie mogą, bo za Ukrainą stoją jej gospodarczy sojusznicy. Bez nich Ukraina, walcząc najbardziej bohatersko, musiała by przegrać.
Zatem w kwestii wojny na Ukrainie zasadniczym jest pytanie jak długo i kto będzie nadal Ukrainę wspierał. Bo Ukrainy na wojnę po prostu nie stać. Ukraina jest gospodarczym bankrutem i potrzebuje zewnętrznego finansowania. Część tego wparcia może być non profit, ale na dłuższą metę, ktoś rachunek wojny na Ukrainie musi zapłacić. Rodzi się wiec pytanie, kto będzie Ukrainie pomagać. I odpowiedź jest prosta, bo możliwości jest kilka. Oto one. USA sfinansuje całość, USA się podzieli kosztami z NATO, Europa niezależnie od USA, albo … wojna się skończy z braku kasy.
A kiedy już ta wojna się skończy, a skończyć się musi, to USA i co sprytniejsze kraje NATO wystawią Ukrainie rachunek, zabiorą się za robienie na Ukrainie biznesów. A Polska?
Nic nie wskazuje na to, że prorosyjska Europa chce partycypować w finansowaniu wojny za darmo, rezygnując z zysków. Wiadomo też, że USA nie chce być wyłącznym darczyńcą. Zatem o ile wojna na Ukrainie ma nadal trwać kraje NATO muszą podzielić się z USA kosztami. Czyli zrezygnować z zysków jakie Europa ma dzięki współpracy z Rosją i jeszcze dołożyć ze swojego. Sytuacja jest krystalicznie klarowna i pozostaje zatem pytanie, które kraje należące do NATO będą finansować Ukrainę za free, a które za kasę.
Nie trzeba być specjalistą od przewidywania, aby zrozumieć motywy narracji dosyć w Polsce powszechne, że wojna na Ukrainie jest „naszą polską wojną”, że oni tam walczą za nas i dlatego trzeba im dać samoloty, czołgi, amunicję, nie oczekując nawet przeproszenia za Zbrodnię Wołyńską. Za tymi tromtadrackimi hasłami kryje się chęć finansowania wojny na Ukrainie za free. Ów polski sentymentalizm i mesjanizm pod hasłem „za wolność naszą i waszą”. Polska ma zamiar, bo tak wynika z deklaracji polityków, do bezwarunkowego wspierania tej wojny, co zresztą od ponad dwóch lat czyni. Kosztem dobrobytu Polaków
A kiedy już ta wojna się skończy, a skończyć się musi, to USA i co sprytniejsze kraje NATO wystawią Ukrainie rachunek, zabiorą się za robienie na Ukrainie biznesów. A Polska?
A Polska jak zawsze niczym paw pęcznieć będzie od moralnej dumy.
Posłuchaj tego felietonu:
Więcej felietonów z cyklu „Zakazane felietony” znajdziesz na naszej stronie www albo na YouTube.