Kuriozalna sytuacja w Warszawie. W niedzielę doszło do kolejnej prowokacji pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej towarzyszącej tzw. miesięcznicom. Na pomniku przyklejono obraźliwe hasła. Jeden z policjantów stwierdził na antenie Telewizji Republika, że dowództwo Garnizonu Warszawa wyraziło zgodę na oklejenie pomnika, a wykroczenie miał się dopuścić… dziennikarz, który napisy usunął.
Podczas niedzielnej uroczystości upamiętniającej ofiary katastrofy smoleńskiej doszło do prowokacji. Ekipa związana z prezydentem Gdyni Arkadiuszem Szczurkiem nakleiła na pomnik kontrowersyjne hasła. Sytuacja stała się jeszcze bardziej napięta, gdy reporter Telewizji Republika, Michał Gwardyński, próbując usunąć te hasła, został powstrzymany przez funkcjonariuszy, którzy oskarżyli go o łamanie prawa.
Jak stwierdził jeden z policjantów, dowództwo Garnizonu Warszawa miało wyrazić zgodę na przyklejenie na pomnik haseł:
„Administratorem całego obiektu, kto jest? Dowództwo Garnizonu Warszawa. Dowództwo Garnizonu Warszawa wyraziło zgodę i nie ma nic przeciwko temu, żeby ktoś tutaj coś wlepił. To jest jedna rzecz, którą pan zarzuca. Druga rzecz, to w tym momencie, jak pan zerwał, to pan popełnia wykroczenie, bo pan czyjąś rzecz zerwał”
– powiedział, przypisując dowództwu Wojska Polskiego zgodę na profanację pomnika, który upamiętnia między innymi polskich generałów którzy zginęli w katastrofie z 10 kwietnia 2010 r.
Wypowiedź policjanta zarejestrowała kamera:
Bardzo szybko po publikacji szokującej wypowiedzi policjanta do sprawy odniosło się Dowództwo Garnizonu Warszawa. Jak czytamy we wpisie na portalu „X”:
„Uprzejmie informujemy, że Dowództwo Garnizonu Warszawa nie było pytane o zgodę na naklejanie kartek na pomniku.”
– czytamy.
Do sprawy odniósł się w rozmowie z portalem Niezalezna.pl ppłk Artur Sak, rzecznik prasowy Dowództwa Garnizonu Warszawa:
„Chciałbym zdementować [to, co przekazał policjant]. Nikt nas o zgodę na przyklejanie czegokolwiek na Pomniku Smoleńskim nie pytał”
– powiedział.
Choć prowokacje przeciwników politycznych Prawa i Sprawiedliwości pod pomnikiem smoleńskim stały się już niechlubną comiesięczną tradycją, tym razem sprawa ma jednak dużo bardziej niepokojący wymiar. Funkcjonariusz policji nazywa wykroczeniem coś, co wykroczeniem nie jest, a jednocześnie wyraża przyzwolenie i wikła inne instytucje w rzekome przyzwalanie na prowokacje polityczne. Sprawa jest tym bardziej niepokojąca, że już jutro w Warszawie kolejny Marsz Niepodległości – wydarzenie, podczas którego inspirowane przez służby państwowe (sic!) prowokacje mają już długą i dość dobrze udokumentowaną tradycję.
Dyskusja na temat post